o klasie d xilo
xiloklasad
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


Stare wiersze-Archanioł EZEKIEL

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum o klasie d xilo Strona Główna » KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krzycho
Administrator
Administrator



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:39, 28 Kwi 2006    Temat postu: Stare wiersze-Archanioł EZEKIEL

!!STARE WIERSZE ARCHANIOŁA EZEKIELA!!
Polske na zawsze pokochałaś
i łkałaś za miłością zmarłą
Ból jednak uczy wiele
I czuli przyjaciele nowi
Nie każą zmilknąć uczuciom pięknym

wiem wiem jest syfny ale to tak dla przykładu

ps.choćby nie wiem jak henati nie uznaje za sztuke więc sobie darujcie co poniektórzy ;p


1)
widze twój uśmiech
radości skarbnica
zbędny pośpiech
wieczności krynica
2)
wzleciał orzeł nad pustynią
ślady stóp na piasku
cóż uczucia złe czynią
nie będzie już miłości brzasku
orzeł wzleciał wspaniały
a martwe słowa padły między skały
3)
Przeszyła ją strzała miłosna
dla niej zima była jak wiosna
dla niego wskoczyła by w ogień
dla niego przepłyneła by morze
teraz wszystko to garść wspomnień
teraz wszystko to żal w pokorze
sama siedzi w cierpieniu wieży
a ból jej w łzach się mierzy
świt jednak nadejdzie
odegna smutków cienie
cierpienie odejdzie
a piękno jej będzie jak słońca lśnienie

a ten nie jest mój ale jest poprostu genialny więc chce się z wami nim podzielić ^^

a ja siedze i mysle...mysle i mysle i nic nie wymysle..
ciągle tylko jedno mi w głowie
pytanie retoryczne
co zrobilam źle..
już wiem...
pokochalam Cie..
teraz boli ...
bardzo boli..
ale wszyscy mówią że przejdzie
a ja i tak widze cie wszedzie..
każde miejsce w świecie
przypomina mi ciebie..
może kiedys zapomne..
tak bedzie wygodniej...



Ostrze miecza piorunami zaklęte
zagubione pośród mrocznych knieji(jeżeli ktoś zrobi choćby jedną aluzje w stosunku o mojego nazwiska to mu skopie jaja/eeeee ok dziewczyn nie kopie ;])
wzywa cie jego zew
przepiękny zaśpiew stali
podąrzaj za jego zewem
dotrzyj na koniec drogi
znajdziesz tam dąb
pod dębem głaz
a na głazie stal
chwyć miecz w dłonie i
odmień swój los
ostrzem co piorunami zaklęte



Bitewni bracia,do boju ruszamy
dalej,dalej dla białej Damy
Pękną miecze,runą mury
już nadchodzą czarne chmury
orenż nasz to wiara
dla pogan to sroga kara
zagrzmią surmy,rykną rogi
wróg za pas niech bierze nogi
zamek zdobyty,zwycięstwa czas
na zawsze niech żyje elfowy las

przy sprzątaniu znalazłem ten zeszyt z prze roku...jak odcyfruje moje hierogliwy to zamieszcze więcej(o ile ktoś chce :p)


Ok a o to wiersz którego się bardzo wstydze i którym byłem szantarzowany
oto moja odpowiedź na szantarz-umieszczam go tu jeżeli ktoś będzie sie z niego śmiał-trudno-life is brutal

a oto i on:
Kiedy opuszczała zamkowych murów progi
kroki jej były chwiejne od trwogi
choć uroda tej panny rozświetlała najciemniejsze mroki

Na gościniec patrzyła przerażona
Niestety uciekać musiała ona
Bo choć żywot wiodła spokojny
urodę jej dojrzał młodzieniec Bogobojny
i miał ci on swe zachowania
a Jej serce nie pewne było jego miłowania
on popadał w obłęd,ona sie go bała
powiedziała mu w końcu co o nim myślała
w tych słowach włócznia była ukryta
i w serce jego, została wryta
niepomny rany dalej ją lubował
bo ból dobrze swój uchował
z przerażeniem stwierdziła, iż zwrokiem jej nie opuszcza
a on czuł że blóźnierstwa się dopuszcza
i rzekła mu w końcu ,,Żegnaj mój drogi
opuszczam gościnne twe progi
wiem jaki miłości koniec mi zgotowałeś mi srogi
dlatego odchodze tam gdzie poniosą mnie nogi
teraz poczuł on wrogi ból serca
bo grot włóczni dalej się wwierca
i stał on teraz na murze
widział jak rosną jego białe róże
lecz po co mu ta różana strona
skoro odchodzi od niego ona
patrzył żałośnie jak bogini odchodziła
gdy ona tymczasem w lesie błądziła
zsunął się wreszcie na nogi
poczuł on odech śmierci,każdemu wrogi
spoczywa teraz w kurchanie młodzieniec
a na grobie leży wieniec
ona zaś do końca swego życie nie usłyszała swego serva bicia
i tylko najodważniejszy zuch
widział jak na blankiach stał duch
i słyszał jak widmo lamentowało
,,że dla niej miłość to za mało "


uff koniec...


krocze przez morza i oceany
ze stalą w ręku
wykorzystam czas jaki jest mi dany
będe walczył ostrzem pełnym wdzięku
aż po kres żywota mego
aż do dechu ostatniego



ludzie się czepiają że ostatnio pisze za dużo o miłości i pięknie dlatego napisałem coś przy rytmach \m/SLAYERA\m/ iście szatański wiersz >;-]

Spadnie deszcz ognia
morza zamienią się w krew
Lucyfer,pan mroku wejdzie za dnia
anielskie łzy skropią kry drzew
świat zagubiony zginie w ciemnościach
a ludzie umrą po piekielnych gościach
czas zniszczenia i nienawiści
dla nas wszystkich się ziści


ok ale w sumie to ja nienawidze satanistów dlatego...

Podążaj za znakiem karmazynowej błyskawic
dotrzyj do bastionu światła
chwyć róg w pare zbrojnych rękawic
zbódź aniołów i serca pełne ciepła
pochwyćcie stal i ruszcie na wroga
niech was nie zwiedzie droga
siły ciemności pierzchną na wasz widok
i na zawsze przepadnie wszelki mrok

(to już pisałem przy hammerfallu-crimson thunder)


ok a teraz wasza kolej by coś (uwaga uwaga B.K. użyje slangu XDDd)wykminić(łooosz,ale pojechał ;D)


ps.dzięki ale bez przesady

ps2.siedze z kumplami
hammerfall napierdala
myśle nad wierszami
oj oj ktoś znowu śmietnik podpala
XDDDD


teraz opowiadanie,będzie to cała seria opowieści która łączyć się będzie w całość ale nie odrazu(osoby wrażliwe i nie nawidzące fantasy,katolicyzmu,satanizmu,mnie i sapkowskiego niech sobie odpuszczą lepiej)

Była noc...jakież to typowe,myślała w biegu.Biegnąc co chwila odwracała się rozglądając się za prześladowcą...Powinnam skończyć z tym paskództwem"myślała gdyż na imprezie zdrowo sobie popiła a i ,,zioło" się znalazło.Wyszła z imprezy około 1 rano wiedząc,że rodzice ją zabiją.Teraz ktoś inny nie będący z pewnością nikim z jej rodziny chciał ją zabić.Widziała go tylko przez moment zanim wbił się obok niej nóż gdy czekała na przystanku.Nie był to zwyczajny nóż...w każdym razie nie taki jakim kroi się chleb.,*cenzura*,nawet kibole nie mają takich noży"pomyślała.Wbiegła w osiedle...Dalej myślała o tym nożu...teraz coraz bardziej go sobie przypominala.Długie na 20cm pofalowane ząbkowane ostrze z rękojeścią...Ta rękojeść najbardziej ją przyprawiała o dreszcze lecz nie mogła sobie przypomnieć.
Biegła dalej,zagłębiajc się w osiedle.Czuła się wystraszona.Mówiła ojcu że idzie do kościoła...teraz żałowała że nie poszła.Było ciemno i wydawało się że cienie ożyły...wydłużyły się...sięgały po nią...wiziała sylwetki.Te nieludzkie sylwetki zdawały się sięgać po nią.Chciala krzyczeć,płakać....wołać o pomoc.Mogła tylko biec.
Nagle zatraciła równowagę.Przewróciła się lądując w kałuży.Wstała szybko ale nie pobiegła.Z przerażeniem stwierdziła że to nie była kałuża tylko krew.Nie widziała w pobliżu żadnego martwego ciała,rannego ani nikogo do kogo mogła by należeć krew.Oprzytomniała widząc jak ktoś nadchodzi.To był on.Ubrany w arystokratyczny czarny strój z białymi mankietami i kołnieżem oraz z cylindrem na głowiem,metalowa maska niczym z jakiejś heavy metalowej kapeli i dziwny naszyjnik pewnie by ją bawił gdyby nie wielka kosa którą trzymał.
Kosa miała dziwne ostrze.Zupełnie jak nóż,tylko że ona miała dziwny połysk.Świeciła.Dziewczyna wstała i zaczeła biec.Usłyszała śmiech.Zaczeła płakać.Śmiech...płacz...kroki...jęki.Jęki dochodziły zewsząd.Nagle stwierdziła że już nie ma dokąd biec.Trafiła na ślepy zaułek.Nawet gdyby go nie było to by nie biegła.Z przerażeniem ujrzała świat wokół niej.Niebo wiło się w mroku i płomieniach,wokół niej leżały brudne,martwe i zmasakrowane ciała.Budynki były psychodelicznie powykręcane,lampy porastały jakąś pleśnią i kolcami a wokół wszędzie widziała bestie rodem z piekła.Kły,szpony,powykręcane kolce wyrastające z ich ciał i oczy...oczy które ją doprowadzały do szaleństwa.Padła na kolana i wybuchła histerycznym śmiechem.-To nie istnieje,to tylko odużenie-powtarzała sobie.Wtem usłyszała kroki i śmiech do którego przyłączyło się wycie besti.Wszystko nagle spowiło płomienie jak fala zalewająca wszystko na swej drodze a po środku mała wyspa,ona i ten zaułek.Nagle płomienie przed nią rozstąpiły się a przez nie przeszedł jej oprawca.Zaczeła krzyczeć.Szedł powolnym krokiem a jego peleryna powiewała nienaturalnie zupełnie jak by była stworzona z cienie i była obdarzona własnym życiem.-Mała dziewczynka nie powinna była wychodzić z domu-zachichotał.Kosa wzniosła się w góre a jej oczy rozszerzyły się z przerażenia.-Mała dziewczynka nie powinna była wychodzić z domu-zachichotał a po chwili dodał-ale nie tylko ty za ten błąd zapłacisz ale i Chrystus-.Kosa opadła.Krzyk...Krzyk,krzyczała z bólu,z rozpaczy ze świadomością że umiera.Czuła własną krew i w tem zobaczyła,że jej morderca wznosi kose jeszcze raz.Pod nogi zabójcy potoczyła się głowa dziewczyny.Niedbałym ruchem kopnoł ją.Odwtócił się od jej zwłok i ruszył przed siebie.Zapowiadało się że będzie padać.Zwiastowały to carne chmury na zwyczajnym nocnym niebie.Szedł przed siebie z dumą myśląc-to już 2 zostało ich tylko 5- a po chwili dodał-a kiedy i je wykończe wtedy przegrasz Boże-.Odszedł w nowy,deszczowy dzień jaki nastawał nad
Krakowem.


ufff...druga jutro.Prosze o ocene ;p mam nadzieje że się podoba...jutro odsłonie troche wiećej...


1)
kiedyś zima przeminie
rany jak śnieg miną
zniknie chłód słów nienawistnych
nastanie wiosna
czas miłości i dobra
a cienie znikną z naszych serc

2)
może to śmieszne
może to żałosne
ale ja cie kocham i chce ci dać kwiatka na wiosne

dwa moje ostatnie dzieła XD


ok II część opowieści...chuja że nikt do tąd nie przeczytał pierwszej ;P

Było bezchmurnie,wiał wietrzyk i księżyc był w pełni.Czy mogło być lepiej?Tak,pomyślał lecąc...Tak lecąc.Odkrył że może latać dwa dni temu i był w niebo wzięty...czuł się panem,czuł się wspaniale i przede wszystkim czuł władze.-
-Wpierdoliłem im,wpierdoliłem im a ich było 4.-
Był dumny bo skopał do nieprzytomności 4 pseudokiboli własnymi rękami a teraz na dodatek latał.No ale żeby nie było,leciał z Jolką,jego dziewczyną.Był szczęśliwy.Trzymał ją za ręce a ona zwisała jednak było jej miło i wygodnie.Był baaardzo szczęśliwy.
-ach,ależ tu przyjemnie-Szepneła Jolka.-Ooo tak-myślał nasz amant mając na coś więcej po locie.Miał zamiar przelecieć nie tylko Nową Hute.Czuł się wspaniale.Umiał latać,był niewiarygodnie silny nooo i miał dziewczyne.Nagle poczół podmóch wiatru...-Nic to i tak się ogrzeje zaraz po locie-myśl ta była dominująca dla osobnika jego typu.Wiatr ustał równie szybko co się zerwał a on się czuł coraz bardziej silny,był tak silny,iz nie czuł ciężaru własnej ukochanej.-Ach aleś ty lekkaaaaaaaAAAAAA-zdanie przerodzilo się w krzyk kiedy ujrzał,że to co trzyma to było tylko krwawiące ramiona wczepione w jego ręce.Z krzykiem na ustał zleciał na ziemie strzepując przy okazji krwawiące resztki.Ujrzał ją...krwawiącą z obięctymi rękami w zaułku...umierającą.Podbiegł do niej ale zamarł w połowie drogi.Przed nim ujrzał postać..dziwną postać ubraną jak jakiś XVII-wieczny zabytek z płaską metalową maską na twarzy i cylidnrem na jego głowie.Spod cylindra spływały długie czarne włosy sięgające mu niemal do łokci.Na szyi miał jakiś medalik czy talizman.Był to Zlote koło z wykutym środku pętagramem.W rękach dzierżył kose o ząbkowanym ostrzu.Ostrze kosy płoneło czerwonym ostrzem.Krwawiło.Był wściekły.Nie zwracał już uwagi na jęczącą ukochaną(wkońcu ktoś taki jak on z jego siłą mógł mieć takich na pęczki).
-Ups-rzucił nieznajomy-Wybacz,celowałem w twoje ręce...ej wiesz mam dobry klej, możemy przykleić jej te kikuty i wszystko powtórzyć-W jego głosie biła ironia i sarkazm.-No to przegiołeś chuju-myślał ale nie mógł go zaatakować.
-Wyluzuj chłopie-mówił dalej zamaskowany.-przecierz da się to...och,cholera ale ze mnie nie zdara-Mówiąc te słowa nadepną na jej głowe metalowym,podkutym kolcami butem.Czaszka pękła z nieprzyjemnym chrupnięciem.-Już nie żyjesz,kurwo!-Krzyknął niedoszły kochanek i rzucił się na morderce z gołymi rękami.
-Oj oj dzieciaczek się zdenerwował-szepnął nieznajomy i zamachnął się kosą.Chłopak uniknął ciosu z łatwością która przyprawiła go o dume.Przepełniony adrenaliną natarł na swego wroga.Chwycił go za ubranie i bił.Bił go,uderzał,kopał jaksz szmacianą lalką.Ponownie go schwycił nie czując aby ten się ruszał.Czyżby go zabił?Był dumny.Pokonał go własnoręcznie.-Och...ale to było męskie-usłyszal zza siebie.Odwrócił się.Spostrzegł go.-Ale,ale,ale to nie możliwe,przecierz ja,ty-nie mógł się wysłowić.Czarny pokazał mu gestem aby spojrzał na to co trzyma.Z przerażeniem stwierdził że to co atakował było to bezgłowe ciało jego dziewczyny.Z przerażaniem je odrzucił.Obrócił się z zamiarem zabicia jego oprawcy ale spostrzegł że jest sam.-Spójrz w góre,chłopczyku-.Spojrzał.Widzial jak niby szlachcic unosi się w powietrzu ale nie to przykuło jego uwage.Jego uwage przykłuło niebo.Płonące.Wijące się.Bezkształtna masa ciemności i płomieni.Nagle poczuł się słabo.Rozejrzal się a wokół wszystko wyglądało jak z koszmaru...powykręcane budynki,latarniem,ludzi.Ludzi?Nie,to były jakieś przerażające karykatury.Krwawiące,powykręcane i obleśne namiastki ludzi.-Hehehehe,czyżby coś ci się nie podobało?-Obrócił się a przed nim stał nieznajomy-Nie bierz tego do siebie,Bramo(Bramo?chłopak zdziwił się słysząc to)ale widzisz nie moge pozwolić aby aniołki zwycięrzyły-Mówił to tonem jakim on sam mógłby opowiadadać kawał.-Widzisz bowiem,Bramo,musze cię zabić-.Mówiąc to wykonał dziwny gest dłonią,zalśnił pentagram a kosa zamieniła się w nóż.Przerażający,falujący,ząbkowany nóż.-Bądź więc dobrym chłopcem i krzycz-mówiąc to wbił mu nóż w brzuch a krew trysneła na wszystkie strony ale tak żeby nie brudziła mordercy.Chłopak krzyczał a napastnik wyszarpał nóż z jego ciala.Chłopak przewrócił się na ziemie.Wołał mame,kogokowliek,BOGA-och nie wzywaj Go,przecierz wiem że nie wierzysz w niego...a zresztą nie chcialo by mu się ratować takiego ścierwa jak ty-mówiąc to chichotał jak by opowiedział niezły kawał.Jedyne co umierający spostrzegł to,to iż wszystko powróciło do normy a dalej była już tylko ciemność.Nieznajomy odwrócił się od ciała i ruszył przed siemie.Spojrzał na pętagram i rzekł-Spokojnie,spokojnie jeszcze tylko 4 bramy i po wszystkim...-a po chwili dokończył-a ludzkość ogranie fala ciemności i koszmaru niczym morze krwi-.Szedł przed siebie śmiejąc się do siebie ale nikt tego nie mógł usłyszeć.Nikt poza Aniolem stojącym w zauku patrzącym na ciało chłopaka.


hehehehehe...end of part II,mam nadzieje że przyciągnie to waszą uwage

ps.wybaczcie za błedy



III część opowiadania-jeżeli ktoś wogóle czyta -_-"

Czekał...Był opanowany,czekał,był wyciszony,czekał,miał cel i czekał na jego realizacje.Niebo było zachmurzone i ledwo przepływały przez nie księżycowe promienie odbijające się od tafli wody na nowohuckim zalewie.Czekał,czekał,czekał.
No i się doczekał.Posłyszał tylko świst a potem kroki.Odwrócił się powoli.
-Ładna noc,prawda?-Spytała postać w mroku
-Naturalnie-opdowiedział mu chłopak-bardzo ładna,żebyś zginął-odparł po chwili.
-Och dałbyś sobie chłopaczku spokój-Odpowiedział nieznajomy z nutką szyderstwa w głosie.-A odmówiłeś przed śmiercią pacierzyk dzieciaczku?-
-porzałujesz-
-zobaczymy,zobaczymy...*cenzura* czy wy tu nigdy nie sprzątacie?No cóż umrzesz w chlewie-
-To twoja krew wsiąknie psi synu-Rzekł chłopak i z gniewem żucił sie na oponenta.Nagły błysk rozjaśnił okolice.W rękach chłopaka lśnił teraz długi miecz o prorstym brzeszczocie,jelcu i rękojeści ale za to biła z miecza moc.Błysk oświetlił obu awersarzy.Chłopak w wieku około 17 lat był ubrany w szerokie spodnie,miał słabe bląd włosy sięgające mu ledwo do szyi.Na sobie miał prosty szary T-shirt.Chłopak spojrzał na nieznajomego i parsknął śmiechem.-Komu ukradłeś to wdzianko?Francuskiemu szlachcicowi?Ubieral byś sie moniej bo i ten cylinderek jest staromodny a maska to po to żeby ludzie się nie śmiali?-
-Ooooo no to przegiołeś gnojku a już myślałem że dam ci umrzeć szybko-rzekł a w jego rękach nagle pojawiła się kosa o nieprzyjemnie wyglądającym ostrzu.Od jego maski odbijał się blady połysk miecza.Gdyby ktoś tam był to czułby silny podmuch wiatru ale z pewnością nie zobaczyłby walki.Nie widzialby nic poza błyskami kling.Cios,uskok,cios,parada,finta,para,piruet.Ataki szły jak burza i żaden z oponentow nie mógł dojść do przewagi.Kosa odskakiwała od miecza za każdym razem kiedy się z nim zderzała.W pewnym momencie obaj walczący odskoczyli od siebie.-Widze ze jednak czegoś się nauczyłeś-rzekł zamaskowany a po chwili dodał-teraz wiem że musze się spieszyć zanim do reszty odkryjecie swoją potęge,bramo.-.
-Bramo?O czym ty mówisz?Jestem potęrzny bo taki się urodziłem-
-hahahahaha,nędzny śmiertelniku nie wiesz,iż twoja moc pochodzi od Boga?Ale to i tak ci nic nie da...Ty,cała ludzkość oraz Bóg zostaniecie zgnieceni-Stwierdził nieznajomy i na dowód swych słów rzucił kosą w chłopaka.Wszystko działo się jak w zwolnionym czasie.Kosa wprawiona w ruch obrotowy leciała w kierunku swej ofiary.Kosa się zbliżała z złowrogim świstem i mkneła dalej ku swojej przerażonej ofierze.Kosa z wielkim zgrzytem przecieła w pół...Drzewa stojące za uchylonym chłopakiem.około 20 drzew spadło z wielkim hukiem równo przecięte.Chłopak wstał z niedowierzaniem a po chwili uświadomił sobie,iż jego wróg jest bezbronny.
-I co teraz?I co teraz?Teraz przetne cie tak jak ty mnie chciałeś ściąć-Odrzekł a w głosie jego biła duma i zadowolenie.Nieznajomy stał widząc jak zbliża się w jego kierunku chłopak z ostrzem w ręku.Stał spokojnie.Nagle chłopak zatrzymal się oślepiony błyskiem z amuletu który nieznajomy miał na szyi.Świst.Poczół przerażający ból w klatce piersiowej i z krzykiem ujrzał iż wystaje z niej ostrze kosy po której ściekała krew...jego krew.Spojrzał pytającym wzrokiem na nieznajomego który wykonał spokojny gest a wraz z tym gestem ostrze posówało się coraz wyrzej.Zgrzyt,krzyk a potem tylko błoga cisza.Nieznajomy podszedł bliżej,chwycił kose i odszedł.Odszedł spokojnym krokiem,mówiąc przy tym do siebie
-Musze się śpieszyć.Bramy zaczynają się uaktywniać-Zatrzymał się i spojrzał na martwe ciało za nim i dodał-Ale nawet gdyby posiadły całą moc aniołów to by nic nie zdziałaly-skończył to a zdaniu brzmiała pewność siebie.Odszedł a z nieba spadł deszcz.



ok III Część.Ciekawe czy ktoś to czyta ale ok.mam nadzieje że się podoba...


Pośrodku lasu ide ja
Samotny,bez przeszłości
ide sam poszukując miłości
nie myśle o tym że życie mija
i o tym że mnie ciemny calun owija
lecz gdy patrze na niebiosa
widze mój cel i zycie
łzy stają się niczym rosa
i wiem że zbędne jest się krycie


Ok oto IV część bo nie wiem czy jutro dałbym rade ją napisać...jest to ostatnia z części ,,zapowiadających" gdyż zaraz potem rozpocznie się uporządkowana historia

-Sny...te sny mnie prześladują.Widze w nich ogień i światło.Widze postacie.Są w nich anioły i demony.-Powiedzial chłopak leżący na kozetce.-Taaaak to bardzo interesujące.-Mówił siedzący w cieniu doktor skrobocząc długopisem po zeszycie.-Kontynuuj-.Leżący dalej ciągną.-Widzialem pośrodku siebie.-Stałem sam a wokół mnie trwala walka.-Oddech-Wszędzie leżały martwe porozszarpywane ciała,ludzkie ciała.Dorosłych,starców...-Głęboki oddech-I niemowląt.-Chwila ciszy.-Mów dalej-.
-Stałem tam i widzialem jak miasta,narody,całe kontynenty stają się krwawym polem bitwy.Nagle widzialem jak jakiś demon z wielkimi czarnymi,piórzastymi skrzydłami i ogonami skorpionow zamiast rąk rzucił się na mnie.Chciałem się zasłonic a z mych rąk wystrzelił promień światła.Kiedy otworzyłem oczy demona nie było.-Oddech-Przystąpiłem do walki a tam gdzie walczyłem tam pojawiały się za mna anioły.Oddawały mi chołd.-Krótki uśmiech przebiegł chłopakowi po twarzy.-Było wspaniale ale zaraz potem wszystko spowiło ciemności.W całym mroku byłem tylko ja a ktoś wołał z oddali ,,Już nie długo bramo,już nie długo".I na tym sen się kończył...Zawsze od około 2 lat mam ten sam sen!Doktorze,prosze mnie nie wziąść za wariata.Co ten sen może znaczyć?!-Doktor wstał.-Synu nic ci nie jest,widzisz,to co widziałeś w snach to wizja przyszłości.-Doktor stał teraz nad nim-Anioły i demony istnieją naprawde-Głuche westnienie-.Otóż dawno temu BÓG założył się z szatanem iż da mu szanse...dojdzie do walki.Walka ta będzie miala miejesce na ziemi a odbędzie się to za sprawą Bram-.-Bram?!-rzekł pacjent-Tak bram,są to ooby której mają dar.Mogą wezwać bądź boską bądź demoniczną moc na ziemie.Jest 7 bram złych i 7 dobrych.Brama nie wie ze nią jest aż do czasu kiedy moc się w nim objawi-.

-Dobrze ale cemu brama?-
-Widzisz,za sprawą bram anioły i demony mogą bez trudu przejść z ich świata do naszego.Normalnie o tego też dochodzi ale jest to bardzo ciężkie-.
-Czy ja jestem taką bramą?-
-Tak,jesteś boską bramą i za twoją sprawą mogło dojść do wspaniałych czynów,mogłeś sprowadzić anielskie wojska i ratować swiat-
-co to znaczy mogłem-Powiedział chłopak a w jego głosie było czuc niepewność.
-Otóż popełniłeś jeden błąd-
Chłopak spojrzał i nagle rozszerzył oczy na widok człowieka w stalowej masce i wielką kosą w rękach.
-widzisz przyszedłeś do mnie a ja jestem złą bramą-Kosa opadla a martwe cialo spadło z łóźka.-Jakież to było łatwe...takie łatwe.A następny na liście jest pan...-

Koniec części IV-od tej pory zaczyna się normalna opowieść



W czasach strachu i zagubienia
Gdy cisza przemierza powietrze
Światło odeszło, mrok żyje
W sercu smoczego legowiska

Zagubieni w świecie pozorów
Bez śladu tego, co stracone
Tracimy dusze, a także i rozsądek
Stukając do śmierci wrót

Cała nasza wiara upada w gruzy
Zważ na słowa modlitwy naszej

Za Powrotem Bohatera nasze serca wciąż tęsknią
Powstać i podbijać, niech niewierni spłoną

Teraz szarża, bitwy słychać huk
Krew płynie wszędzie
Nasz gniew jest ogromny, zemsta po latach
Nie pozwolimy na ostatnią ich modlitwę

Ujrzyjcie teraz, potęgę młota
Koliste smugi ognia
Nie ma gdzie uciec, gdzie się skryć
Jesteście skazani na zagładę

Gdzieś przed nami leży nowe jutro
Dla mnie i tych, którzy wierzą

Za Powrotem Bohatera nasze serca wciąż tęsknią
Powstać i podbijać, niech niewierni spłoną
Za Powrotem Bohatera nasze serca wciąż tęsknią
Powstać i podbijać, niech niewierni spłoną

Oooch…

Teraz, wróciłem z miejsca odległego
Moje zadanie jest jasne, niech się dokona

Wciąż wierzymy w lepszą przyszłość
Sny wciąż się mogą wypełnić

Za Powrotem Bohatera...

In a time of fear and confusion,
silence charging the air
The sunlight is gone, darkness lives on
in the heart of the dragon’s lair

Lost in a world of illusions
No trace of the missing ore
Stealing our souls, we’re out of control,
knocking at death’s door

All our beliefs fading into ashes
Heed the words that we pray

For a Hero’s Return our hearts still yearn
Rise and conquer, let the infidels burn

Now we charge, the battle is raging,
blood runs everywhere
Our anger is fierce, avenging the years
No time for a final prayer

Behold, the might of the hammer,
elliptical bolts of fire
There’s nowhere to run, nowhere to hide
You’re down to the wire

Somewhere out there lies a new tomorrow
for me and those who believe

For a Hero’s Return our hearts still yearn
Rise and conquer, let the infidels burn
For a Hero’s Return our hearts still yearn
Rise and conquer, let the infidels burn

Oooh…

Now, I’ve returned from a place far beyond
My mission I set, let it be done

We still belive in a brighter future
The dreams are ours to fulfil

For a Hero’s Return...

oto tekst piosenki HAMMERFALLA heroe's return
jest to wspaniały kawałek tego jak że przepięknego melodycznego metalu który motywuje mnie do życia i do pisania wierszy

Do wszystkich-Hammerfall to wspaniały lek na handre...jeżeli ktos jest dobry z angielskiego to doceni wspaniały kunszt tego zespołu

ps.Pozdro dla polskiego fanklubu-chłopaki odwalacie kawał dobrej roboty



Rozmowa z niektórymi naprawde dodaje mi sił dlatego
1)
Pani złocista
z kwiatami we włosach
przepiękna i czysta
serce o nie ogadniętych losach
o ty która milością mnie napełniasz
która mi do życia powody dajesz
twym pięknem dusze mą wypełniasz
i słodycz swój na me serce lejesz
powiedz mi tylko czemu jesteś snem?
czemu jesteś tylko widmem mych pragnień?
chce żebyś była mym dniem
bo we mnie płonie miłości ogień
chce abyś była prawdziwa
i przy mnie wiecznie żywa
2)
Wiosny kwiecie
najpiękniejsza na świecie
twarz twa anielska
uroda cudowna
jak brama niebieska
istota twa szanowna
o włosach złocistych
i myślach srebrzystych
Z dedykacją dla Moni
co łez nigdy nie roni
3)
Myśli me w stali zamknięte
co nigdy nie pęknie
w bitewnej zawierusze
klinga ma dla wroga śpiewa
Zaśpiew to okrutny
symfonia mieczy
orkiestra lanc
czas bohaterów i łez
myśłi me ogniste
wyzwalają się wraz każdym ciosem
aż po bitwy kres albo mego życia...

4)
przyjaciele moi
kocham was nad życie
i wiedzcie że będe przy was w niedoli
uwielbiam was za samo wasze bycie
i chce żeby wszyscy wiedzieli
iż moi przyjeciele to anieli
co w ludzkich istnieniach
usuwają smutku piach
są wspaniali
przewspaniali i niebywali
Dedykuje przyjaciołom
i chyle przed nimi czoło


Dwa aniołki śliczne moje
najpiękniejsze dwie dziewoje(wszystkie panie są piękne ;])
co uśmieszki śliczne mają
piękne lica co radości im przydają
ja ten wierszyk dedykuje
Ewe i Beacie
z całego serca wam dziękuje
przekiękny kwiacie

Wierszyk tak z przyjaźni napisany


Czas Bitewny,walki czas
niech wrogowie pierzchną w las
myśmy wojowie,bitna kompania
myśmy chętni do lania
Wroga na mieczach naszych rozniesiemy
a to że wygramy to na pewno wiemy
a kto z nas zginie ten bohater
a kto żyw ten szczęśliwy konfrater
stal nasza na worgach nie pęknie
a na nasz widok serce im zmięknie
niczym burza zaatakujemy
kości wszystkie im połamiemy
więc chwyć za mieczu,sił nie trać
walke tę zwycięży nasza brać

wiersz napisany po powrocie z rękawki(3 razy miałem odwiedziny zespołu ratunkowego,spadłem ze stoku(i trafiłem głową w dobrze usytuwane drzewo XD),przebiegłem przez autostrade i zajebali mi koszulke XD)


Tylko dźwięk twojego głosu
Sprawił że uwierzyłem że byłaś nią
Tak jak rzeka zakłócił
...mój wewnętrzny pokój
Jeden raz kiedy wierzyłem że mógłbym znaleźć
Tylko ślad jej umiłowanej duszy
Kiedyś wierzyłem że była wszystkim
Potem zdusiła moją wiarę

Pewnej zimnej zimowej nocy
Mogę podążyć za jej głosem do rzeki
Opuść mnie teraz i na zawsze
Zostaw póki potrafisz

Gdzieś w czasie
Znajdę cię i nawiedzę znowu
Jak wiatr przesypuje piasek
Gdzieś w czasie
Kiedy żadne cnoty nie pozostaną do obrony
Byłem kłamcą w każdej dyskusji
Rządzę mocami które podsycały twoją nienawiść
Kiedy zimno opuszcza me serce
Nadchodzi koniec
I spokojnie złożę się do snu

Jak mógłby ten pierwszy raz powrócić
Kiedy wspomnienia pozostają
Co sprawiło że pomyślałem że byłaś nią
Helena nie żyje do końca
Nic nie może powrócić jej do życia
Nie udawaj że będę cię kochał
Kiedyś wierzyłem że ona odeszła
Ale jestem zepsuty od środka

Gdzieś w czasie
Znajdę cię i nawiedzę znowu
Jak wiatr przesypuje piasek
Gdzieś w czasie
Kiedy żadne cnoty nie pozostaną do obrony
Byłem kłamcą w każdej dyskusji
Rządzę mocami które podsycały twoją nienawiść
Kiedy zimno opuszcza me serce
Nadchodzi koniec
I spokojnie złożę się do snu

Podążaj za mną w stronę światła
Zostaw mnie tej nocy
Doszedłem tak daleko aby zacząć wszystko na nowo
Z kimś takim jak ty

Jak lód na jeziorze łez
Zabiorę cię przez nie
Życie zaczyna się na nowo
Z kimś takim jak ty


Droga Beatko
Smutna nastolatko
Chce ci powiedzieć
bo musisz to wiedzieć
uroda twa wielka
mądrość wspaniała
lecz nie oszukuj Ezekielka
i byś się nie oszukiwała

Jej na imie Katarzyna
Ciemnowłosa Anielica
Złotą harfe w ręku trzyma
Przepiękne są jej lica
o cudowny kwiecie
najwspanialsza na świecie(wszystkie panie są wspaniałem ;D)
ach kwiecie młodości
istoto radości
hołd mój ci składam
i za śmiałość się karam

Otulona płaszczem rozpaczy
wchodzisz w kraine cienia
ból duszy i zmysłów
poraża twe myśłi
pogrążasz się dalej
w ciemności odmętach
miłość jak sztylet
ugodził twe serce
przyjełaś ten sztylet
z uśmiechem na twarzy
lecz był to sztylet zatruty
teraz trucizna cię paraliżuje
i dalej zzsyla w chaosu odmęty

wiersz ten napisalem pod wpływem...pewnej inspiracji i troche się tego wstydze iż znajduje isnpiracje w cudzym cierpieniu...

a teraz moje pocieszenie

Spójrz...światło
światło niebiańskie co zło przegoni
choć czasu trzeba stopi lód na sercu
znajdzie się ktoś kto poda ci dłoń
a wtedy cienie odegnasz
i zrzucisz czarny płaszcz rozpaczy
a na jego miejsce ubierzesz
przepiękną szate co nazywa się
miłość...

Wiecie co?Czemu ja do diabł pisze takie rzeczy?!


we all are dead
there is no escape
flames form heavens
cover the earth
ground below burn
and angels drop bloody tears

taki mały optymistyczny wierszyk zwiążany z zebraniem oO"


Wierszyk ten jest dedykowany Oli
A Ole bardzo to boli
że prawdy gwoli
lustra się boi
Bo sądzi że jest nie ładna
a jest to nieprawda
śliczna jest jak tęcza
i serca wszystkich zmiękcza
W czerwonych trampach anielica
Punk Rocku Miłośnica
Na jej widok mięknie serce
i miłować ją będziemy wielce
Olu nasza wszyscy bardzo cię lubimy
głowy dla ciebie nasze zgubimy
tylko jedno nam obiecaj
i nigdy się nie zmieniaj

nie ma za co i wdzięczny jestem za wasze opinie...ale po dzisiejszym dniu dochodze o wnioku że była by to mroczna poezja.Zamieszczam tu kolejne dwa moje wiersze.Co do jednego to wyraża się on sam za siebie.Drugi jest dedykowany wszystkim moim bratnim duszom które kocham(taaaak krzysiu ciebie też ;p)

Do zdrady
Tak więc się na mnie odegrałaś
suko prosto z piekieł
nasyłasz swój mrok
mrok ma kształt
ludzi kształt
jednak nie są oni ludźmi
karykatury potworne
bez duszy i serca
nienawidze ich
nienawidze ich wszystkich
i one mnie też
cienie się zbliżają
i nie zostaje już nic

2)
Drodzy przyjaciele
Wspieracie mnie wiernie
sily mi dodajecie
i życie rozjaśniacie
dzięki i chwała wam za to na wieki
lecz już nie zdołacie mi pomóc
i jedyne na co czekam to ostatni oddech
pozostawiony w samotności


ps.jestem zbyt wpierdolony i tego nawet poezją nie da się nazwać


Nędzny wierszyk dla ,,Gospodarza"ludzkich emocji przy którym moje nędzne wierszyki uciekają w kąt...

Dla poety wspaniałego
w wierze stałego
którego dusza rymami zaklęta
a serce miłosna strzała przebiła przeklęta
wiersz ten o Tomaszu
co wiersze pisze na poddaszu
swej twórczości się nie wstydzi
zawsze pisze to co sercem widzi
wielka siła w tym człowieku
co nie pokłada ufności w szczęście
a za to piękne układa pieśnie
człowiek to iście renesansowy
a silny tak że łamałby podkowy
tyle w nim tkwi cech wspaniałych
że nie wspomne o tych wadach małych
pamięć o nim nigdy nie zgaśnie
nawet gdy on na wieki zaśnie

Taki mój mały pomnik dla naszego gospodarza ;D


Gościu kochany
Zamieszczaj częściej twe wiersze na nasze łamy
bo myśmy nie są lamy
i za twoją poezje dużo oddamy
czuć emocje,siłę serca
co naszą dusze się w wierca
przykrości nie sprawie nikomu
mówiąc że w porównaniu z jego,moje wiersze muszą iść do domu

Piszesz dobrze,piszesz ładnie
dla dziewczyny co ci serce kradnie
szczęścia ci życze i powodzenia
jedno tylko mi obiecaj
bo w tej sprawie masz dużo do powiedzenia
z twymi dziełami na forum wracaj
bo masz talent ogromny
masz co zostawić dla potomnych ^^


Myślisz że mnie zraniłaś?
Myśliesz że mnie skrzywdziłaś?
Nie wiesz nawet jak bardzo się pomyliłaś
Nie wiem co ty piłaś
że mnie aż znienawidziłaś
Nawet się nie wzruszyłaś
gdy mnie z swego serca wyrzucilaś
Ja cię kocham-słuchałaś
i widzialem jak się wkurzałaś
bo na to bym się załamał czekałaś
lecz błąd popełniłaś
i swej porażki skosztowałaś
w otchłań gniewu spadałaś
A w tedy wiedziałem że z głupoty umierałaś

I TYM AKCENTEM KOŃCZE WIERSZ KRÓTKI
ŻYWOT LUDZKI TO PIERDOLONE SMUTKI I
ILE *cenzura* MOŻNA UŻYWAĆ JEDNEJ NUTKI?!

ps.nie dedykuje tego nikomu choć pare osób zapewne będzie miało skojarzenia ^^


dla przyjaciół :3

Dla Michała
co prowadzi go Gwiazda Biała
i Ani,za to że szczęście mu dała
Dla Oli
Co punk rock woli
(choć mnie od niego głowa boli)
Dla Pauliny
co zawsze jest bez winy
(choć nie wytrzymałbym z nią godziny)
Dla Eweliny i Krzysia
Kocicy i Misia
Dla Beaty
co Kochać można by ją całe laty
Dla Zbroja
Komiksowego Woja
Dla Łukasza
co jako nieumarły wszystkich odstrasza
Dla Monika
Co na głupotę oko przymyka
Dla Monisi
Co podobna jest do pluszowych misi
Dla Uli
Co wszystkich tuli
Dla Jedynaków
najpewniej z nimi wysadze cały Kraków
Dla Bambucza
Co optymizmem mi dokucza
Dla Koplio Ashina
Chciałbym aby pokochała go uczciwa dziewczyna
Dla Jacusia
Co trafił szurikenem w głowe Zbrojusia
Dla Mego Anioła i sumienia
dzięki nim stworzyłem Ezekiela
Dla Mateusza
Co elektronike rusza
Dla,,Dudusia"Dominika
Co w filozofię ludzką wnika
Dla Marka i Rafała
Pary co wiecznie by spała
Dla Zakochanego Szekspira
SZATEK!GDZIE TWOJA LIRA!?

Poniewarz jestem leniwy
i mam troche w pasie
dedykuje też ludzią którym nie straszne żadne dziwy
dlatego mówie tu o mojej klasie
Wspomne też Lukasa
BOŻE...nie dawaj mu SPASA*
Dzięki dla Cilgana
jego przyjaźń będzie tu wpsomniana
Powiem też o kumpeli Marysi
co wszystko jej wisi
Będzie tesz o Natali
co po ryju mnie z pięści wali

Na tym kończe i zaklinam się na dusze
pióra dzisiaj już nie rusze
Ręka moja to nie goniec
choć przyjaciół to nie koniec
Jeśli kogoś nie wpsomniałem
to nie znak że go zapomniałem
bo choć miejsca tu nie dałem
to na zawsze sercu zachowałem
Chciałbym tylko jeszcze BOGU podziękować
za przyjaciół których moge kochać
ZACHOWAJ ich wszystkich w swej miłości
i ZSYŁAJ na nich życia radości
Nie chce tylko wroga żadnego
a za to przyjaciela serdecznego

ps.Wroga mam tylko jednego
patrz:siebie samego
Wiem że wszyscy to czują
iz samobójcze myśli mnie rujnują
Ja jednak nic na to nie poradze
że jest ze mnie kamikadze
i jest mi smutno czasami
że dźgam się nożami
jednak taka ma dola
że siebie mam za wroga bo taka ma wola

ps.Pisząc to wpisywałem cechy albo sceny z życia niektórych dlatego nie zdziwcie się jeżeli czegoś nie zrozumiecie^^
ps2.nie wszystkie osoby chodzą do naszego LO


Droga Beato
Jesteś jak lato
przy tobie jestem szczęśliwy
i wiem że jak będe cierpliwy
to ujrze twój uśmiech słodki
piękniejszy niż stokrotki
powiem wprost...jesteś nadobna
w porównaniu z moją osobą która jest okropna
latego powiem ci szczerze
w pecha towjego nie wierze
I na zakończenie dodam że życie za ciebie oddam

ps.Jedno chciałbym tylko dodać
NIE MAM OCHOTY SIĘ ZAKOCHAĆ!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez krzycho dnia Sob 12:47, 29 Kwi 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum o klasie d xilo Strona Główna » KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin